sobota, 4 lutego 2017

POZYTYWNIE Z MATEUSZEM
GRZESIAKIEM

 

  Nie tak dawno na facebooku ukazał mi się post udostępniony przez moją koleżankę. Był to post pana Mateusza Grzesiaka. Zainspirował mnie i zmotywował do działania. Polecam bardzo każdemu, kto ma gorszy dzień, do lektury jego postów. 

 

 Każdy z jego postów zawiera coś, co warto przeczytać. Moją uwagę jednak przykuł ten obrazek. Pamiętajcie, aby podnosić się po każdej porażce i pamiętać, że jeszcze będzie lepiej. Świat nie kończy się dzisiaj, a jutro nadchodzi kolejny dzień pełen perspektyw na lepsze życie, pełen nowych szans. Chyba każdy tak miał, że sytuacja, w jakiej się znalazł, wydawała się całkowicie beznadziejna, lecz na przestrzeni lat, a nierzadko krótszego okresu czasu, pojawiało się rozwiązanie, lub przestała na nas wywierać takie wrażenie, emocje.







Na uwagę zasługuje także post, którego całą treść wklejam tutaj :

"Razem

Gdy oglądamy jakąś komedię i nie ma potrzeby o niczym mówić.
Jak z przejęciem opowiadamy o tym, co było w pracy.
Kiedy w środku nocy jedziemy z córką do lekarza, bo tego wymaga sytuacja.
Gdy występuję przed wielką publiką, a ona jest w pierwszym rzędzie.
Dając sobie rady, gdy są potrzebne.
W łóżku, gdy tuż przed zaśnięciem dotykamy swoich rąk.
Pisząc tego posta i prosząc ją o przykłady.
Obejmując się i z dumą patrząc na córkę, która coś ważnego robi.
Gdy jest dobra wiadomość i od razu się dzwoni do siebie.
Jeśli jest zła wiadomość, a drugie mówi: wszystko będzie dobrze.
Jak jedno jest zmęczone, a drugie je wyręcza.
Kończąc książkę i pytając, jaki powinien być epilog.
Przed wyjściem z domu, by pokazać jak się wygląda i dostać komplement.
Po powrocie do domu, kiedy ten co w nim jest przychodzi przywitać.
W trakcie porodu.
W kłótni, gdy jedno chowa ego i przeprasza bez szukania winnego.
Zauważając kolejne zmarszczki oraz siwe włosy i przekomarzając się, kto jest starszy.
Prosząc o pomoc bez cienia wstydu.
Przyznając się do słabości bez lęku o bycie ocenionym.
Mówiąc o sukcesie bez podejrzenia o chwalenie się.
Będąc w toalecie, gdy drugie nagle wpada krzycząc: tylko na chwileczkę!
Kończąc resztę jedzenia, bo ona ma wyrzuty sumienia, że zostawiła coś na talerzu.
Wycierając mu buzię, bo jest pobrudzona.
W samolocie w drodze na wakacje.
Narzekając w kiepskim hotelu i podziwiając dobrą restaurację.
Broniąc jej niezależnie od tego, kto ma rację.
Stając po jego stronie, gdy tego potrzebuje.
Słuchając mocniejszych słów i nie nadając im znaczenia.
Wracając do domu nieco później, bo kwiaciarnia nie była po drodze.
Będąc obecnym, gdy drugie akurat nie może.
Mając niewzruszalne przeświadczenie, że nie ma znaczenia gdzie ani jak, byleby...

Razem."


 

 Na zakończenie utwór Kękę idealnie podsumowujący treść tego posta :) 

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz